ROZDZIAŁ 2
...Piotrek.
-Spóźniłem się...Mam nadzieję, że zostawiliście mi co kolwiek do zjedzenia - Uśmiechnął się. - Ooo kogo ja widzę - Zwrócił się do Artura - Mości pan pierwszy raz w życiu wstał wcześniej niż południe. - Artur podszedł do niego i pacnął go w głowę. Zachowywali się jak bracia. Lubili się. -Za co to? - Zapytał Wielki.
-Nawet nie pytaj - odparł z uśmiechem na ustach Artur.
Razem wrócili do stołu. Kaspian załamał się patrząc na to zajście - Jak dzieci - Pomyślał - Tylko że wyrośnięte, z mniejszą pojemnością mózgową. - Mimo wszystko bardzo lubił Piotra, który podczas jego nieobecności godnie go zastępował.
Piotr w porównaniu do swojego brata Edmunda i sióstr Łucji i Zuzanny nie powrócił z Narnii. Chciał zostać i pomóc przyjacielowi w zarządzaniu krajem. Z resztą, do swojego świata mógł wracać kiedy mu to się zamarzyło.
Po skończonym śniadaniu Kaspian pożegnał swoich przyjaciół i udał się do komnaty, którą sam przygotował dla swojej ukochanej. Na wszelki wypadek wolał, żeby był przygotowany pokój, bo do końca nie wiedział, czy Zuza będzie sobie życzyła dzielić z nim jeden pokój, jedno łóżko. Może czuła by się niekomfortowo. Miał jednak cichą nadzieję, że jednak wprowadzi się do niego. Wrócił do swojej komnaty, położył się na łóżku i...zasnął.
Tymczasem u Zuzanny:
To dzisiaj. Pora opuścić ten świat, to życie. Wiedziała, że zawsze może wrócić i była z tego powodu zadowolona ale nie aż tak jak z tego, że w końcu ujrzy Kaspiana. Na sam dźwięk tego magicznego imienia czuła motyle w brzuchu. A co jeśli on już kogoś ma? O co jeśli...zapomniał? -Nie- skarciła się w myślach Zuza -Na pewno nie zapomniał.
Wraz z resztą rodzeństwa mieszkała na obrzeżach Londynu, w małym domku. Zeszła na parter, gdzie znajdowała się kuchnia. Zaczęła przyrządzanie omletów. W ciągu trzech miesięcy niańczenia rodzeństwa wprawiła się w wielu rzeczach takich jak pranie, prasowanie, gotowanie i tym podobnych
-Łucja! Edmund! Śniadanie! - Zawołała.
Nie dostała odpowiedzi.
-Łucja! Edek! Co wy do jasnej ciasnej robicie?
-Bo Łucja zajęła łazienkę pół godziny temu, chciałem wziąć prysznic. -Usłyszała narzekania z piętra.
-Też chcę wziąć prysznic! - Wykrzyczała Łucja.
-Edek chodź, chociaż ty zjesz coś ciepłego. - Po tych słowach do jadalni wpadł Edmund. Rozczochrany z zaspanymi oczami. Usiadł i wziął się za jedzenie.
-Mówiłam wam, żebyście dzisiaj wstali wcześniej, wiesz że zapowiedzieliśmy dziś przejście. - Upomniała Łagodna.
-No ale...bo mi zegarek nie zadzwonił.
-Edek, proszę powiedz mi, który mamy rok? - Zadała pytanie Zuza.
-No jak dobrze liczę to 2013 - odparł ze znudzeniem Edmund.
-Bardzo dobrze. Istnieje coś takiego jak alarm t-e-l-e-f-o-n-i-e -Przeliterowała Zuzanna.
-No przepraszam. -zaczerwienił się Edek.
W tym czasie do jadalni weszła Łucja ubrana w niebieską koszulkę i potargane jeansy.
-Łuśka jak ty wyglądasz? -Zmieszała się Zuza- Wiesz co nas dziś czeka.
-Wiem. Ale ja nie jadę do mojego chłopaka i nie muszę wyglądać idealnie -Mówiąc to na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
-On nie jest w cale moim chłopakiem! -Oburzyła się Zuzanna.
-Taa, jasne. -Wtrącił się Edmund. Zuzanna obrzuciła go złowieszczym spojrzeniem.
-Ale wy narzekacie. Łucja, siadaj i jedz.
Zuza w tym czasie wyszła do kiosku, żeby kupić gazetę codzienną. Kiedy oglądała wystawę podszedł do niej pulchny chłopak o rudych włosach, mniej więcej w jej wieku.
-Cześć- Powiedział jąkając się- J-j-jak ma- ma- msz na imię?
-Ida - odpowiedziała nie zwracając na niego szczególnej uwagi.
-Ł-ł-ładnie.
-Przepraszam, muszę już iść.
-Mo-mo-może dostanę twój numer telefonu-u?
-Przykro mi...-szukała odpowiedzi- ale...zostawiłam w domu a nie pamiętam numeru.-Odwróciła się i ruszyła w stronę domu. Na szczęście chłopak -ciut załamany- został w kiosku.
Kaspian:
cdn.
Fajnie ;D Czekam na next
OdpowiedzUsuńFajnie ;D Czekam na next
OdpowiedzUsuń