ROZDZIAŁ 1
-Zuzanna? Zuzia? Gdzie jesteś? -nawoływał błagalnie Kaspian - Zuza? Stał w ciemnym lesie. Strugi deszczu zasłaniały mu widoczność.
Po chwili ujrzał ją. Całą we krwi. Podbiegł do niej w tej samej chwili, w której osuneła się na ziemię. Martwa.
Król obudził się z krzykiem na ustach. Popatrzył na zegar - no tak - pomyślał widząc godzinę siódmą - to na dzisiaj koniec spania.
To dziś. Ten dzień, w którym ją zobaczy. Wreszcie nadszedł.
Minęły trzy miesiące odkąd jego ukochana opuściła Narnię. Kaspian mógł swobodnie podróżować pomiędzy ich dwoma światami lecz nie zrobił tego. Czekał cierpliwie.
Nagle przed oczyma stanął mu obraz -na skutek niedobudzenia, pomyślał- Zuzanny, tej samej Zuzanny z jego snu, czerwona plama na brzuchu tliła się niczym pochodnia na białej sukni. Usiadł na skraju łoża, oparł ręce na kolanach i schował w nich twarz. Po kilku minutach otrząsnął się z senności, wstał, ubrał się w najlepsze szaty jakie tylko wisiały w jego -dość skromnej jak na króla Narnii- szafie i ruszył w kierunku wyjścia z jego komnaty. Gdy zamknął za sobą drzwi przemyślał co ma zrobić, czy iść sprawdzić postępy przygotowań? A może jednak zjeść śniadanie? Głośne burknięcie w brzuchu utwierdziło go w tej drugiej opcji.
Kaspian w porównaniu do swoich poprzedników był królem dość skromnym, wolącym dawać niż brać. Życie w puszczy odpowiadało mu by tak samo jak życie w ogromnych pałacach. Szybko zdobył uznanie ludu telmarskiego. Jedyne co mu nie odpowiadało to te wszystkie spojrzenia. Spojrzenia kobiet. Gdy przechadzał się alejami pod wioską, czy też kiedy wybierał się na przejażdżki konne przyciągał wzrok płci przeciwnej...i nie tylko co wydawało mu się trochę dziwne. Może innym by to odpowiadało ale jego wręcz odrzucało. Był świadom, że wygląda jak wygląda ale na pewno nie był pyszny i zarozumiały.
Sala, w której znajdował się podłużny stół była pomalowana na beżowy kolor ze złotymi zdobieniami. Przy stole zasiadali już Ryczypisk -mysz polna, wspaniały rycerz- oraz Artur- najlepszy przyjaciel Kaspiana będący człowiekiem.
-Witaj Kaspianie - pierwszy odezwał się Artur i gestem ręki zabrosił władcę do stołu.
-Witaj, wasza wysokość - Ryczypisk zeskoczył z krzesła aby się ukłonić lecz Kaspian natychmiast do niego podszedł i podniósł z powrotem na nogi.
-Ryczypisku, ile razy ci mówiłem, że nie musisz się przede mną kłaniać. Jesteś równie zasłużonym i walecznym rycerzem jakim nie jeden król nie miał odwagi być. -Upomniał mysz Kaspian.
Podchodząc do swojego miejsca Kaspian po drodze zgarnął kromke chleba. Nałożył na nią plaster sera żółtego, pomidora i usiadł koło Artura.
-Jak tam przygotowania do przybycia twojej dziewczyny? - Zrobił radosną minę.
-Idą pełną parą - odpowiedział uradowany Kaspian.
-Kiedy przybędzie? - zapytał Artur
-Dzisiaj w godzinach wieczornych.
-Pewnie nie możesz się doczekać żeby...Ekhm - odkrzyknął - ...ją zobaczyć? - Artur uśmiechną się podstępnie lecz odwrócił wzrok, gdyż nagle otworzyły się drzwi. Stał w nich...
Oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania :) Komentarz=moja WIELKA radość ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz