K&Z wojownicy walczący razem

K&Z wojownicy walczący razem

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 6

ROZDZIAŁ 6
Wyszli na ulicę. Okolica, w której się znajdowali była wyjątkowo cicha. Szereg domków jednorodzinnych, garaży i ogrodów ciągnął się w nieskończoność a bynajmniej tak zawsze uważała Zuzanna.
-Jestem głodna -oznajmiła Zuza- złapiemy jakieś taxi i pojedziemy do centrum. -Beckenfeel było oddalone od centrum Londyn o jakieś 40 minut piechotą.
-A wytłumaczyła byś mi jedno -zaczął Kaspian.
-Słucham.
-Co to jest to 'taxi'? -dokończył pytanie.
-Pamiętasz jak kiedyś opowiadalam ci o samochodach?
-Tak, to zmechanizowane konie.
-Można tak powiedzieć. -odparła.- taxówki to samochody kierowane przez innych za zapłatą. -wytłumaczyła. Dużo opowiadała Kaspianowi o tym świecie ale oczywiście nie wszystko.
-Dziwnie się tu czuje -zmartwił się chłopak.- nie przez to, że tu jestem tylko przez to że tak mało wiem. -wyżalił się.
-Nie przejmmuj sie, wszystkiego się dowiesz z czasem. Tak samo czułam się gdy pierwszy raz przybyłam do Narnii. -Pocieszyła go Zuza.
Zuzanna dostrzegła wyłaniający sie zza zakrętu żółty pojazd. Wystawiła kciuk w geście zatrzymania kierowcy. Ten się stanął a Zuza z Kaspianem wsiedli na tylne siedzenie.
-Do Berg Lunch poproszę -pokierowała Zuzanna.
Dojechali na miejsce o godzinie dwudziestej. Berg Lunch była to niewielka lecz zaludniona miejscówka. Do określonej godziny podawane były różne posiłki. Po dwudziestej drugiej zaczynała się dyskoteka.
Zuza i Kaspian weszli do środka, usiedli przy oknie.
-Co byś zjadł? - zapytała  Zuzanna.
-A co mi polecisz?
-Hmmm, może jakiś makaron? Maja tu naprawdę wspaniałe spaghetti.
-Skoro tak mówisz -podsumował z uśmiechem chłopak.
Po zjedzeniu posiłku czas leciał im na rozmowie. Gdy zbliżała się godzina dwudziesta druga zaczęli schodzić się balangowicze.
-Może dostaniemy na dyskotece? Lubisz bale. -zaproponowała Zuzia.
-Możemy, zobaczę jak to u was wygląda. -zaciekawil się Kaspian.
-Spodoba ci się
Przy pierwszej piosence Kaspian miał pewne trudności z wyłapaniem rytmu tutejszej muzyki ale po pewnym czasie udało mu się.
-Zapraszamy wszystkich na karaoke!! -Wykrzyknął DJ.
-Kaspian, Kaspian ty tak pięknie śpiewasz, może wystąpisz? -Zaproponowała Zuzanna.
-Nie no co ty wszyscy mnie wysmieją. -zawstydził  się.
-Prosze, zrób to dla mnie. -Nalegała Zuzia.
-Nie.
-Proszę. -nie ustępowała dziewczyna.
-No dobrze. Dla ciebie. -pocałował ją i ruszył w kierunku sceny. Nachylił się przy dju a następnie stanął na środku. Zaczęła lecieć melodia ulubionej piosenki Zuzanny. [PIOSENKA POWYŻEJ]

mam swoje wspomnienia
one zawsze są we mnie
ale nie mogę wrócić
wrócić do tego jak było

teraz ci wierzę
doszedłem zbyt daleko
nie, nie mogę wrócić
wrócić do tego jak było

stworzony do życia w miejscu
którego nigdy nie poznałem

to jest dom
teraz wreszcie jestem w miejscu do którego przynależę,
tam gdzie jest moje miejsce
tak, to jest dom
teraz go odnalazłem, może to jest dom
tak, to jest dom

wiara ponad cierpieniem
widziałem już tego wroga
i nie wrócę
z powrotem do tego jak było

mam serce skoncentrowane na tym co się wydarzy po tym
mam oczy szeroko otwarte, to jeszcze nie koniec
jesteśmy cudami
i nie jesteśmy sami

i teraz po wszystkich moich poszukiwaniach
po wszystkich moich pytaniach
będę nazywać to domem

mam teraz całkiem nowy sposób myślenia
wreszcie mogę zobaczyć zachód słońca
będę nazywać to domem

to jest dom
teraz wreszcie jestem w miejscu do którego przynależę,
tam gdzie jest moje miejsce
poszukiwałem własnego miejsca
teraz je znalazłem, może to jest dom

to jest dom
teraz wiem
że to jest dom

doszedłem zbyt daleko
i nie zawrócę, nie cofne się w czasie
tak, to jest dom

-Stary muszę ci powiedzieć że jesteś niezły, jak byś szukał pracy to Zapraszamy -skomentował DJ.
-Dzięki. -odezwał się Kaspian
Zszedł że sceny i odnalazł wzrokiem Zuzannę. Była wzruszona. Pobiegła do niego i zaczeła go całować.
-Dziękuje. -szepnęła mu do ucha.
Udali się w drogę powrotną. O drugiej w nocy byli na miejscu. Weszli do domu. Od razu udali się do sypialni i padli na łóżko.
Zuza przytulia Kaspianaci pocałowała.
-A to zo co? -Zapytał zaskoczony chłopak.
-Za to że po prostu jesteś, po prostu jesteś że mną.


piątek, 19 czerwca 2015

Info

Jutro rozdział =)

Rozdział 5


ROZDZIAŁ 5
Zuzannie śniła się wielka łąka po której galopuje na siwym koniu z Kaspianem, ścigają się, skaczą przez konary. Doskonale się bawią. Nagle nadszedł huragan. Kary koń Kaspiana spłoszony zaczął uciekać. Ale Kaspiana na nim o dziwo nie było. Stał po środku tornada wpatrujac się w wzniesione chmary pyłu. Jego oczy stały się czerwone a ramiona przeobraziły się w czarne skrzydła.
-Zuzia! -obudzona ujrzała twarz Kaspiana.- krzyczysz przez sen, co się stało? -Gwałtownie się podniosła zakrywając się do polowy kołdrom, gdyż nie do końca była ubrana
-Ja, ja...widziałam jak wzburzasz huragan a on kierował się ku mnie i...-Kaspian widząc, że oczy Zuzanny robią się szkliste przytulił ją.
Zuzanna wstała, widząc to Kaspian celowo się na nią patrzył. Ona złapała koszule i zarzuciła ja na siebie. Odwróciła się i uśmiechnęła się do ukochanego. Podeszła do łozka, w którym nadal wylegiwał się on i go pocałowała. On pociągnął ją tak, że wylądowała na nim chwile tak leżeli aż Zuza wstała.
-Radzą ci się zbierać. Pamiętasz co mi wczoraj obiecałeś? -zapytała.
-Tak, tak już. -posłał jej zadziorny uśmieszek.
Kaspian podniósł się i podszedł do krzesła na którym leżały pozwijane ubrania. Założył na siebie to co nosił wczorajszego dnia.
-Gdy przejdziemy przez portal twoje ubrania sie zmienią. -oznajmiła Łagodna.
-Aż się boję.
-O co? O to że będziesz źle wyglądać? Czy może boisz się że to ja lepiej będę wyglądała w waszych ciuchach niż ty w naszych? -roześmiała się Zuzanna
-Może chodźmy juz lepiej do Piotrka, jeszcze nie wie że musi mnie zastąpić. -Ubrany już Kaspian ruszył w kierunku drzwi a za nim podążyła Zuza w zielonej sukni.
Idąc korytarzem rozmawiali i planowali ich podróż. Skrecili to w lewo to w prawo aż dotarli do komnaty Piotra. Kaspian zapukał. W odpowiedzi ujrzeli w drzwiach zaspanego Piotrka.
-Co was sprowadza do mnie o tak wczesnej porze? -Zapytał ziewając Wielki.
-Mamy do ciebie prośbę -zaczęła Zuzanna.
-Czy mogłbyś mnie przez jakiś czas zastąpić? -dokończył Kaspian.
-Jak mam rozumieć "przez jakiś czas"? -Piotr znowu ziewnął.
-Dokładnie nie wiemy. -podjęła Zuza. Kaspian zetknął na nią mając w oczach zdziwienie i zadowolenie.- postanowiliśmy na chwile wyjechać.
-Dokąd?
-Chciałam pokazać naszemu wspaniałemu królowi Londyn. -odparła z humorem Łagodna.
-Ciekawie. -Podsumował Piotrek.- I tak, zastąpię cię -zwrócił się do Kaspiana- ale jestem zły, że mnie obudziliście więc lepiej stąd wiejcie zanim się rozmyślne. -Pożegnał ich z uśmiechem Wielki.
Kaspian i Zuzanna odwrócili się i ruszyli w kierunku sali tronowej gdzie za zwychaj otwiera się Przejście. Król pchnął duże, podwójne drzwi i wszedł do środka. Krok w krok podążała za nim Zuzanna. Podeszli do ściany po lewej stronie tronu, złapali się za ręce i obydwoje pomysłami o miejscu, w którym chcą się znaleźć w tym że Kaspian myślał o Londynie a Zuzanna o konkretnym miejscu, ulicy, numerze domu. Po kilku sekundach znaleźli się w domu na obrzerzach tego wspaniałego miasta. Dom Pewensie'ch znajdował się przy ulicy Beckenfeel 21/7.
Zuza ubrana była w białe, jasne rurki i krótki, beżowy top a Kaspian czego sam jeszcze nie widział w czarny T-Shirt z krótkim rekawkiem i w jeansy o ciemnym odcieniu. -ale on wygląda- pomyślała Zuza patrząc na chłopaka. Dzięki koszulce doskonale było widać jego umięśnione ramiona. Ogólnie cała postawa Kaspiana jest doskonała. Wysoki, z mocno zarysowanym brzuchem, szczupły. Ciemne, dłuższe niż jej braci włosy prawie zasłaniały jedno z piwnych oczu przykrytych długimi rzęsami. Kaspian był po prostu przystojny. Zuzie czasem ciężko było myśleć, że ze wszystkich piękności Narnii wybrał akurat ją-dziewczyne znikąd o nie nadzwyczajnej urodzie.
-Nieźle wygladasz -pochwaliła go Zuzanna.
-I ze wzajemnością. -podszedł do niej, złapał w talii i pocałował. Stali tak przy sobie na przeciwko lustra. Kaspian był ustawiony tak, że widział swoją twarz i tył Zuzanny. Ona jest taka drobna-pomyślał. Zuza sięgała mu zaledwie do nasady szyi.
-A teraz zabieram cie na miasto -powiedziała dziewczyna odrywając sie od ukochanego.

DZISIAJ TAK TROCHĘ KRÓCEJ zastanawia się nad zakończeniem opowiadania bo nie mam z wami kontaktu, czy tak trudno zostawić komentarz? Nawet nie wie czyktos jeszcze to czyta...Smutno mi z tego powodu no ale nic sama z tym nie zrobię poza tym dziękuje każdemu kto to czyta :)
Kurcze...polegam na was.